Komorowski o Smerfach i ssaniu palca

fot. PAP/J. Kaczmarczyk
Bronisław Komorowski desperacko walczy o głosy, jeździ po kraju bronkobusem i raczy poddanych bajkowymi przypowieściami. Na przykład we wtorek w Aleksandrowie Kujawskim mówił o… Smerfach.
Jest taki smerf Maruda, który ciągle marudzi, który ciągle mówi, że coś jest nie tak, że coś jest najgorsze, najsłabsze, że ciągle w Polsce idzie nie tak. (…) Mamy wielkie zadanie ze sobą, by Polski nie oddać we władanie smerfa Marudy, który będzie ciągle podkreślał, że jest źle — mówił Komorowski.
Ale to nie koniec bajowych opowieści pana prezydenta. Kilka dni temu w Poznaniu odniósł się do tamtejszych koziołków na rynku.Nawet łagodne koziołki mogą się zamienić w groźne kozły bodące się wzajemnie. Ale wszyscy wiemy, że czas kampanii mija i tak jak teraz te koziołki się schowały i chrupią marchew czy inne sianko — podsumował obrazowo pan prezydent.Na Podhalu z kolei prezydenta chyba nieco poniosło. Mówił do zgromadzonych: A w rodzinie jak w rodzinie. Bywa, że taki przyjdzie napity na święta, bywa, że przyjdzie z nie umytymi nogami albo rękami, w kaloszach wejdzie w cudze święto (…) Trzeba w rodzinie zawsze zgody. Nawet z właśnie takimi przedstawicielami własnej rodziny.

Czy to nie wyraz lekceważenia i braku szacunku do polskich rodzin, zwłaszcza tych z południowej i wschodniej Polski? Prezydent posłużył się negatywnym i krzywdzącym stereotypem polskiej rodziny, a to niedobrze o nim świadczy.

Czasy dzieciństwa przypomniały mu się także podczas niedawnej wizyty w jednym z wielkopolskich gospodarstw zajmujących się hodowlą bydła. Prezydent dał się ponieść chwili i sentymentalnym wspomnieniom, kiedy to w dzieciństwie wraz z siostrą dawał do ssania swoje palce młodym cielakom. Teraz, podczas kampanii prezydenckiej, w obecności mediów zrobił to znowu! Włożył swój palec cielakowi do pyska… Niewiarygodne? Niesmaczne? Nie na miejscu? Ale to właśnie nasz prezydent… Szkoda tylko, że kiedy było trzeba, nie wyszedł do protestujących rolników, nie chciał z nimi rozmawiać, uchylał się od swoich obowiązków. Teraz za to, do robienia medialnego przedstawienia w oborze i pokazywania się w gospodarstwie rolniczym – jest niezwykle chętny.
Słuchając i patrząc, jak Komorowski się wysila, żeby zainteresować swoją osobą, wzbudzić sympatię i szacunek, nie wiadomo, czy raczej śmiać się czy płakać. Prezydent opowiada Polakom bajki o smerfach i koziołkach, popełnia gafę za gafą, swoich wyborców nie traktuje poważnie. Funkcja prezydenta RP to chyba nie najlepszy wybór dla Bronisława Komorowskiego. Może powinien się przebranżowić i zostać np. bajkopisarzem lub wędrownym gawędziarzem, skoro nie chce się zajmować tym, co najważniejsze, czyli rozwiązywaniem problemów społecznych Polaków …?