Porażka rządu w walce z dopalaczami. Ponad 200 osób w szpitalach

Substancje psychoaktywne zwane potocznie dopalaczami znowu zbierają w Polsce krwawe żniwo. Ponad 200 przypadków hospitalizacji w wyniku zatruć w ostatnich dniach na Śląsku stanowi prawie drugie tyle co w 2010 roku, kiedy to Centrum Kryzysowe Ministerstwa Zdrowia podało informację o 304 przypadkach hospitalizacji z podejrzeniem zatrucia dopalaczami i 18 zgonów w całym kraju. W kolejnych latach liczba zatruć przekraczała 2 tys.
Dopalacze na nasz rynek wtargnęły co najmniej w 2008 roku i przez kilka lat były powszechnie dostępne dzięki lukom w prawie. Do 2010 r. substancje te pod różnymi postaciami, często w formie tzw.„produktów kolekcjonerskich” można było kupić w minimum 1300 sklepach w całej Polsce.
Mimo tak wielu tragicznych finałów zabaw z tymi niebezpiecznymi specyfikami, rząd od pięciu lat nie zrobił nic w sprawie dopalaczy. Tusk jeszcze w 2010 r. zapowiedział bezwzględną rozprawę z tym problemem, a dziś widzimy skutki jego polityki. Kilka propagandowych i medialnych ruchów na granicy prawa nie rozwiązało problemu, który narastał aż do chwili obecnej.
Również przygotowana przez PO ustawa o dopalaczach jest marnej jakości. Wykaz zakazanych substancji psychoaktywnych zawartych w niej był zamknięty i szybko się dezaktualizował. Ustawa byłaby nieskuteczna już w momencie wejścia w życie.
Dodatkowo projekt rządowy nie zawierał żadnych instrumentów działania. Nie było żadnych form monitorowania sytuacji, dlatego politycy PiS w maju wstrzymali się od głosu w sprawie tej niedopracowanej ustawy. Problem dopalaczy wymaga działań szybkich i zdecydowanych, ale przy tym rozsądnych  i skutecznych. Skoro rząd PO-PSL w ciągu 5 lat nie potrafił przygotować sensownej ustawy w tak ważnej kwestii, to jak tu w ogóle mówić o sprawnym rządzeniu państwem i radzeniu sobie z trudnymi problemami…