Skandal w TVP za pieniądze podatnika

To, że wielu dziennikarzy jest bezwzględnych, jeśli chodzi o zdobywanie materiałów sensacyjnych, wchodzenie w butach w czyjeś prywatne życie i mieszanie ludzi z błotem na życzenie reklamodawcy, wiadomo było od dawna. Jak jednak wytłumaczyć zachowanie redaktora, który wraz zaproszonym gościem bez powodu atakuje i szydzi z niewinnej 20-letniej córki kandydata na prezydenta? Na dodatek robi to na podstawie wymyślonych argumentów i wypowiedzi, które nigdy nie padły z ust tej dziewczyny? I pomyśleć, że takie manipulacje są finansowane ze środków publicznych i opłat abonamentowych.
Bardzo dziwne, że pan redaktor Lis i aktor Karolak nie mieli świadomości, że teksty, które cytowali, publikowane były na fałszywym profilu. O tym fakcie wiadomo było co najmniej od lutego. Była to informacja powszechnie znana przez polityków i dziennikarzy, a więc tym bardziej powinna być nieobca redaktorowi Lisowi, który mieni się znakomitym w swej branży specjalistą i dociekliwym dziennikarzem.
– Wykorzystywanie telewizji opłacanej z pieniędzy podatników jako narzędzia w walce politycznej przeciwko Andrzejowi Dudzie jest łamaniem zasad państwa prawa. Wczoraj została przekroczona granica, której w Polsce jeszcze nikt nie przekroczył. Domagamy się zdecydowanej reakcji prezydenta Bronisława Komorowskiego – skomentowała sprawę Beata Szydło, szefowa sztabu Andrzeja Dudy.
W jeszcze bardziej dosadny sposobów na twitterze wypowiedział się były kandydat na prezydenta, Paweł Kukiz:
– Panie Lis…. Jestem ojcem trzech Córek. Powiem Panu, że gdyby potraktował Pan choć jedną z nich w tak perfidny sposób jak dziecko Dudy to żadna ochrona nie ocaliłaby Pańskiej grzywy a la “młody konsomolec”.
Kampania Bronisława Komorowskiego najwyraźniej zaczęła wymykać się spod kontroli. Uderzanie w sferę prywatną, rodzinę i to jeszcze przy pomocy tak abstrakcyjnych argumentów i za pośrednictwem teoretycznie „neutralnych” mediów jest poniżej jakiegokolwiek poziomu. Ale to tylko kolejny przejaw frustracji i paniki w sztabie aktualnego jeszcze prezydenta, który wyczuwa coraz szybciej zbliżający się koniec, dlatego posuwa się do najohydniejszych zagrań.