Afery Sikorskiego ciąg dalszy

fot. PAP/Radek Pietruszka
Radosław Sikorski jako minister przez siedem lat korzystał z ochrony i transportu BOR. Dodatkowo pobierał z Sejmu pieniądze na służbowe podróże własnym samochodem – łącznie ponad 80 tys. złotych. W samym 2011 roku, oprócz transportu ze strony BOR, Sikorski miał przejechać swoim samochodem w celach służbowych 32 tys. km. Podobnie robili inni ministrowie rządu PO np. Arłukowicz czy Neumanm.
Politycy PO próbują za wszelką cenę rozmywać aferę „Sikorskiego”, używając przy tym absurdalnych argumentów. Sprawa jest jednak bardzo prosta: Sikorski najprawdopodobniej pieniądze wyłudzał, bo brał je za jazdę prywatnym samochodem, której nigdy nie było, a przynajmniej do tej pory nie przedstawił żadnych dowodów na jej istnienie.
Żeby sprawiedliwości stało się zadość, Mariusz Błaszczak wystąpił  do premier Kopacz o to, by wyrzuciła z PO Sikorskiego, i by w konsekwencji przestał on być marszałkiem Sejmu. Przewodniczący klubu PiS wystąpił także we wtorek do minister Piotrowskiej o udostępnienie księgi rejestrów BOR. Te dokumenty pokażą, kiedy Sikorski rezygnował z ochrony, a kiedy jechał w kolumnie. PiS wystąpił również do Grzegorza Schetyny o przedstawienie kalendarza wizyt byłego ministra spraw zagranicznych oraz informacje, gdzie i kiedy wykonywał on obowiązki poselskie, wykorzystując samochód prywatny.
Marszałek  powinien stać ponad wszelkimi zastrzeżeniami i wątpliwościami. PiS nie czekało na decyzję prokuratury, ale od razu, gdy tylko pojawiły się wątpliwości co do rozliczeń za przejazdy swoich członków, posłowie zostali z partii usunięci. Brak takich samych decyzji ze strony PO oznaczać będzie, że toleruje ona nieuczciwość w wykorzystywaniu środków publicznych. Ponad 30 tys. kilometrów to nie są małe ani nieznaczące odległości. Marszałek miał zapewnioną obsługę BOR, dlatego tym bardziej nierealne wydaje się, by rzeczywiście wykorzystał te pieniądze na cel, który zadeklarował.
PO panicznie boi się zaproponowanej przez PiS krzyżowej kontroli (my badamy oświadczenia Platformy, a oni badają nasze). Sprawa Sikorskiego pokazuje, że to oni mają najwięcej do ukrycia. Trzeba zaznaczyć, że to już kolejna wpadka byłego ministra spraw zagranicznych. Nie tak dawno przecież ujawnione nagrania „Wprost” pokazały, jak nieszczerym jest on politykiem i kompromitującym Polskę na arenie międzynarodowej.