Koalicja ludowo-liberalno-lewicowa objęła rządy w powiecie dębickim

fot. materiały wyborcze RIS, źródło: “Obserwator Lokalny”

– Trzeba uwolnić samorząd powiatowy od politycznych uzależnień i doprowadzić do rzeczywistej współpracy miedzy powiatem a gminami – głosiły zapowiedzi programowe Ruchu Integracji Społecznej. W swoich ulotkach wyborczych i reklamach w „Życiu Gminy” obiecywano odpartyjnienie samorządu. Jednak, jak to zwykle bywa, obietnice przedwyborcze znacznie różnią się od  rzeczywistości powyborczej. W powiecie dębickim władzę przejęła koalicja partyjna: Polskiego Stronnictwa Ludowego, Ruchu Integracji Społecznej, Platformy Obywatelskiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Początek obrad poniedziałkowej sesji Rady Powiatu Dębickiego poprowadził radny senior – Zygmunt Żabicki, który wszedł do Rady Powiatu z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Starostą powiatu został wybrany Andrzej Reguła również z PSL. Mateusz Pasek, były radny Rady Miejskiej w Dębicy z ramienia PO, teraz reprezentujący RIS będzie pełnił funkcję wicestarosty. Rada wybrała też swojego przewodniczącego, którym został Mateusz Smoła – RIS oraz dwóch wiceprzewodniczących: Danutę Klabachę – PSL i Romana Ciszka, szefa dębickiej PO.

Takim sposobem wójtowie i burmistrzowie związani z PSL i RIS zdobyli podwójną władzę, bo przejęli ją u siebie w gminach oraz – poprzez swoich przedstawicieli – w Starostwie Powiatowym w Dębicy. Ale w wyniku tego zabiegu wyborczego nie będą się już mogli żalić do mediów, że starosta lub jego urzędnik blokuje im inwestycje na przebiegających przez gminę drogach powiatowych lub domaga się od ich jednostek samorządowych własnego wkładu finansowego pod budowę np. chodnika. Przyszli radni będą musieli się również zmierzyć z niżem demograficznym, negatywnie odbijającym się na edukacji, w prowadzonych przez starostwo szkołach średnich ulokowanych na terenie gmin. Przed nimi stoi także zadanie rozwiązania problemu transportu osobowego na terenie gmin i ich połączeń ze stolicą powiatu. Trudnym zadaniem będzie poprawa jakości służby zdrowia w niesprzyjającym otoczeniu prawnym i finansowym, jaki stworzyła większościowa koalicja PO-PSL w polskim rządzie.

Jak wyglądała droga do koalicji PSL-RIS-PO-SLD i dlaczego RIS nie dopuścił do niej PiS-u?

Dwa główne komitety – PSL i RIS, ale także PO oraz SLD (Komitet Edwarda Brzostowskiego) zwarły szeregi i wystawiły znanych kandydatów w wyborach do rady powiatu z myślą o obaleniu starosty, dyrektora zarządu dróg i powołaniu na urzędy swoich ludzi.

Wójtowie gmin: Jodłowej, Czarnej, Żyrakowa i pani burmistrz Pilzna z PSL kandydowali zarówno na funkcje włodarzy gmin, jak i do rady powiatu. Kandydat na funkcję wójta Jodłowej – Robert Mucha startował z Komitetu Wyborczego Wyborców Mieszkańców Gminy Jodłowa, ale do rady powiatu – z komitetu PSL. Miał za zadanie zebrać głosy i „pociągnąć listę” w Jodłowej. Burmistrz i kandydatka na radną rady powiatu – Ewa Gołębiowska – również z PSL miała za zadanie „pociągnąć listę” w Pilźnie, a wójt gminy Czarna – Józef Chudy, choć członek PSL, jednak do powiatu wystartował z RIS. Miał wprowadzić do samorządu powiatowego następnego pod względem ilości głosów kandydata z listy. Kandydat na wójta Żyrakowa – Marek Rączka (PSL) wystartował równocześnie do powiatu, a rezygnując z mandatu radnego, wprowadził swojego przedstawiciela – kolejną osobę z listy. W gminie Dębica, uważany za twórcę Ruchu Integracji Społecznej, wójt Stanisław Rokosz wprawdzie sam nie wystartował do rady powiatu, ale wystawił w wyborach znane twarze i wprowadził do rady dwóch radnych ze swojego komitetu: Aleksandra Regułę i Andrzeja Trzeciaka. Z miasta Dębicy wydelegowano do rady blisko związanego z wójtem Rokoszem, wiceprzewodniczącego RIS, Mateusza Smołę. Przy tak skonsolidowanej sile w wykonaniu włodarzy gmin, PiS i tak osiągnęło dużo, zdobywając 7 mandatów. Jednak ta liczba, wraz z 3 mandatami dawnego koalicjanta – Wspólnoty Ziemi Dębickiej – okazała się niewystarczająca do powołania własnego starosty.

Należy przypomnieć, że cała akcja przejęcia władzy w powiecie była poprzedzona niezwykle zintensyfikowaną kampanią promującą kandydatów RIS na wszystkich uroczystościach gmin powiatu dębickiego. Podczas imprez takich jak Płukanie Złota czy na piknikach w sołectwach na scenę byli zapraszani członkowie RIS, składali życzenia i gratulacje, oferowali nagrody, z beczkami piwa włącznie, w różnego rodzaju konkursach. I tak już rozbudowaną kampanię jeszcze bardziej wzmocnić miała impreza z Babcią Pigwą sponsorowana przez RIS. Sprowadzono także kabareciarza i prześmiewcę – Marcina Dańca.

Mieszkańcy całego regionu mogli w czasie „soboty z RIS-em” zapoznać się z programem ruchu oraz poznać i porozmawiać z ludźmi, którzy zdecydowali się ubiegać o mandat radnego właśnie bez „łatki politycznej”. Od dwóch kadencji w starostwie rządzi Prawo i Sprawiedliwość wspierane przez Wspólnotę Ziemi Dębickiej i nie wynika z tego nic dobrego – głosił fragment artykułu „Pigwa dla RIS-u” opublikowanego w miesięczniku gminy Dębica: „Życie Gminy”.

W rezultacie tych i innych działań PSL zdobył 9 mandatów, RIS- 4, PO-1, Komitet Edwarda Brzostowskiego (a w rzeczywistości SLD) – 1. Razem dało im to 15 mandatów stanowiących większość wystarczającą do wybrania władz i rządzenia w powiecie. Pewnie dlatego próby porozumienia i negocjacji prowadzone przez liderów PiS w powiecie: posła Jana Warzechy, a nawet marszałka Władysława Ortyla – pełnomocnika okręgowego PiS z twórcą RIS i jego nieformalnym liderem – Stanisławem Rokoszem oraz poszczególnymi radnymi nie przyniosły rezultatu. Nie było z ich strony chęci porozumienia i zgody na utworzenie koalicji złożonej z KW PiS (7 mandatów), KW Wspólnota Ziemi Dębickiej (3 mandaty) i RIS (4 mandaty). Taka koalicja dałaby w sumie 14 mandatów i stanowiłaby także większość w 25 osobowej Radzie Powiatu Dębickiego. Proponowano także neutralnego kandydata na starostę.

Przyczyny braku zgody na koalicję z PiS podawane przez członków Ruchu Integracji Społecznej były bardzo różne. Podczas gdy liderzy PiS i WZD przedstawiali propozycje kompromisów oraz daleko idących ustępstw, zarówno personalnych jak i związanych z przyszłą współpracą na linii gmina – sejmik województwa, także i wtedy odrzucano ją, tłumacząc swoją niechęć do koalicji z PiS, zawartą przed wyborami umową koalicyjną RIS-u z PSL-em. Na porozumienie czterostronne z PSL też nie było zgody. Na jakąkolwiek współpracę z PiS i WZD włodarze gmin nie wyrazili zgody, tłumacząc się niezadowoleniem z powodu wystawienia przez PiS swoich konkurentów oraz z metod prowadzonej przez nich kampanii.

W ten sposób utracono szansę na dobre porozumienie. Powstała koalicja, którą można nazwać ludowo-liberalno-lewicową. Czas pokaże, jak poradzi sobie z rządzeniem w powiecie.

Podsumowując: jest rzeczą naturalną, że do rad miast, gmin i powiatów partie polityczne wystawiają swoich kandydatów – tak jest na całym świecie w rozwiniętych krajach demokratycznych. Partie łączą i jednoczą ludzi o podobnych poglądach ideowych i gospodarczych, i nie jest to nic złego, ani tym bardziej godnego krytyki. Wracając do kwestii “odpartyjnienia”, na którą bardzo duży nacisk kładli liderzy RIS-u: skoro postulowali, że samorządowcy powinni być apolityczni, to powinni być konsekwentni do samego końca, nie tworząc koalicji z przedstawicielami partii politycznych.

Jan Warzecha

 fot. materiały wyborcze RIS, źródło: “Obserwator Lokalny”