Donald Tusk jak strażak-piroman

Premier Tusk zapowiada brak opłat za przejazd autostradą A1 w weekendy, żeby uniknąć korków.
Najpierw rząd doprowadził do tego, że duża część autostrad jest prywatna. Potem buduje się archaiczny system bramek, a dziś Tusk wspaniałomyślnie otwiera je na weekendy, za co i tak będą musieli zapłacić podatnicy. Dobrze, że Polacy nie będą stali w korkach, ale to nie zmienia faktu, że winą za wprowadzenie tego systemu obarczony jest rząd.
Takie działanie to nic innego, jak stara i wielokrotnie powtarzana metoda Tuska – próbuje on nieudolnie ugasić pożar, który sam wcześniej wzniecił – zupełnie jak strażak-piroman (tak go nazwał jakiś czas temu polityk PiS Joachim Brudziński). Każdy widzi, że ciągle nie ma w Polsce pełnego systemu autostrad i dróg. Są za to bramki i wysokie, coraz wyższe opłaty, szczególnie na prywatnych autostradach.
1 lipca 2011 r. zaczął obowiązywać system elektronicznego poboru opłat od samochodów ciężarowych na części dróg krajowych, w tym na autostradach państwowych zarządzanych przez GDDKiA. Jednak rząd Donalda Tuska w ciągu ostatnich 3 lat nie podjął z koncesjonariuszami żadnych rozmów mających na celu wdrożenie tego systemu na autostradach prywatnych. Efekt jest taki, iż wjazd na autostrady prywatne w Polsce (tj. A2 Konin-Świecko i A1 Toruń-Gdańsk) odbywa się wyłącznie po uiszczeniu gotówki.
Zapowiedzi ministra o przedstawieniu jesienią nieokreślonej i nieznanej koncepcji rozwiązania pasa przepustowości na autostradach płatnych zakrawa na kpinę głównie z uwagi na to, że system elektronicznego poboru opłat wszedł w życie w 2011 r. i do dzisiaj nie było jakiejkolwiek promocji dla kierowców samochodów osobowych, którzy chcieliby skorzystać z możliwości elektronicznego poboru opłat, a tym samym zapewnić sobie bezkolizyjny przejazd przez bramkę na autostradzie.
W ubiegłym roku rząd wydał 2,7 mld zł na obsługę odsetek w Krajowym Funduszu Drogowym w związku z kredytami finansującymi budowę dróg. Ponadto dopłacił prywatnym koncesjonariuszom 1,3 mln zł i wydał kolejne setki milionów złotych na rozbudowę bramownic służących do elektronicznego poboru opłat.
Wracając jeszcze do zwolnienia z opłat na autostradzie A1. W związku z nowym, “fantastycznym” pomysłem premiera powstaje jednak coraz więcej wątpliwości i kontrowersji. Kierowcy wystosowali w ostatnich dniach apel, by szef rządu sprawiedliwie zwolnił z opłat także podróżujących na innych autostradach – np. A4, która korkuje się równie często, a może nawet częściej, niż A1. Poza tym na czwórce tworzą się korki już od dawna i nie tylko w okolicy bramek, ale także z powodu remontów i przebudowy wielu jej odcinków – skądinąd płatnych. Urzędnicy, pytani o powód tej wybiórczej decyzji, rozkładają bezradnie ręce. Jak widać, to tylko kolejny pomysł premiera, reakcja na najgłośniejsze narzekania – zresztą równie głośne, jak sama odpowiedź szefa rządu – otoczona splendorem medialnym i aurą łaskawości.
To, że Tusk wspaniałomyślnie i na jakiś czas zwolnieni kierowców z płacenia za przejazd niektórymi drogami w weekendy nie rozwiązuje jednak sprawy. To tylko kolejna próba mydlenia oczu, pokazywania swojej „wspaniałomyślnej strony” i odwrócenia uwagi od rzeczywistego problemu, o istnieniu którego ciągle słychać w mediach. Drogi są w kiepskim stanie, jest ich ciągle za mało, a pieniędzy, które kierowcy codziennie wpłacają za przejazd nimi, nigdzie nie widać.