Chcą mieć komisje na wyłączność? Blokada dla radnych PiS

fot. Starostwo Powiatowe w Dębicy
Mówi się, że Święta Bożego Narodzenia to czas, w którym ludzie stają się dla siebie życzliwsi, przynajmniej na chwilę zapominają o kłótniach i konfliktach, bo w końcu nawet zwierzęta mówią ludzkim głosem. Niestety jednak nie wszyscy szanują tę wyjątkową atmosferę pokoju. Najlepszym tego przykładem jest sytuacja, która miała miejsce dokładnie dwa dni przed Wigilią, 22 grudnia podczas sesji Rady Powiatu Dębickiego.W świątecznej atmosferze serdecznych życzeń, radni pod przewodnictwem Mateusza Smoły (RIS) wybierali składy osobowe komisji, w których będą pracować nad projektami uchwał. Wydawało się, że głosowanie jest jedynie formalnością, gdyż ustalono, że bez względu na barwy partyjne głosować będą jednogłośnie za poszczególnymi kandydatami. Chodziło przecież o to, aby nowo wybrane składy były dobrze przygotowane merytorycznie, obsadzone przez reprezentantów wszystkich klubów, by rzetelnie i efektywnie pracować na rzecz mieszkańców powiatu dębickiego. Najwyraźniej jednak nie wszyscy prawidłowo zrozumieli sens i założenie wspólnych działań dla powiatu. Załamanie spokojnej atmosfery świątecznej nastąpiło podczas głosowania nad radnymi klubu PiS: Michałem Maziarką i Piotrem Chęćkiem.
Rządząca w powiecie koalicja PSL-RIS-PO-SLD, bez choćby krótkiego uzasadnienia, w głosowaniu jawnym najpierw nie dopuściła, aby w skład komisji budżetowo–finansowej wszedł radny Michał Maziarka, a następnie, aby członkiem komisji infrastruktury i gospodarki komunalnej został radny Piotr Chęciek. Część radnych koalicji rządzącej pogubiła się w głosowaniu, w związku z czym przewodniczący rady powiatu – Mateusz Smoła szybko zareagował na tę sytuację i zarządził niezgodne z prawem powtórne głosowanie, w którym kandydat PiS został ostatecznie odrzucony. Tym samym, komisja budżetowo–finansowa pracować będzie w składzie zaledwie 6-osobowym, a PiS nie posiada w tej jednej z najważniejszych komisji żadnego swojego przedstawiciela.
Trzeba jedno podkreślić, że Klub Prawa i Sprawiedliwości delegował do poszczególnych komisji osoby, które posiadają odpowiednie doświadczenie i wiedzę w sprawach objętych zakresem kompetencjnym. Radny Piotr Chęciek od kliku lat zarządza spółką, która ma bezpośredni związek z infrastrukturą drogową – tj. Miejską Komunikacją Samochodową Sp. z o.o., ma doświadczenie w rozwiązywaniu problemów transportowych. Michał Maziarka jest adwokatem, a jako radny Rady Miejskiej w Pilźnie przez 6 lat pracował w komisji budżetowej, był także Przewodniczącym Rady Miejskiej w Pilźnie.
Co zatem było przyczyną zablokowania dostępu tych radnych do pracy w komisjach, skoro brakło jakiegokolwiek racjonalnego wytłumaczenia przewodniczącego oraz samych głosujących przeciwko obu kandydaturom? Nie da się ukryć, że koalicja rządząca tym krokiem naraziła się na zarzuty opinii publicznej, że stara się coś forsować poza plecami pełnego przedstawicielstwa rady.
Wielu zbulwersowanych radnych nie kryło swojego zaskoczenia i dezaprobaty dla takiego zachowania członków koalicji. Wykluczanie osób, które mogłyby wnieść wiele cennego doświadczenia i wiedzy do pracy komisji tylko ze względu na ich przynależność partyjną czy klubową kłóci się z tym co deklarowano w kampanii wyborczej i może zaszkodzić przede wszystkim mieszkańcom. Nietrudno jednak zauważyć, że niektórzy radni koalicji rządzącej najwyraźniej zapomnieli, po co i w czyim imieniu zostali do rady powołani.
Do dobrych standardów demokracji należy, aby każdy z klubów mógł mieć swojego przedstawiciela w poszczególnych komisjach, a już w szczególności w tak ważnej, jaką jest komisja budżetowa. Trzeba zaznaczyć, że liczba członków w komisjach powiatowych nie jest limitowana, jak to ma miejsce w przypadku rad gmin, może więc w niej zasiadać dowolna liczba radnych. Limitowana jest jedynie liczebność komisji rewizyjnej.
Trudno dociec, jaki cel przyświecał członkom koalicji, która nie dopuściła radnych Klubu PiS do prac w komisjach. Jedynym wytłumaczeniem jest po prostu strach przed doświadczeniem, wiedzą i przygotowaniem merytorycznym odrzuconych kandydatów, którzy bez wątpienia patrzyliby na ręce rządzącym i pilnowali ich pracy dla powiatu.