Eurodeputowani PO i PSL przeciwko polskiej racji stanu

Parlament Europejski 29 maja 2018 r. zatwierdził niekorzystną dla polskich przedsiębiorców dyrektywę dotyczącą delegowania pracowników do innych państw Unii Europejskiej. Niestety za wdrożeniem tych przepisów zagłosowała również część europarlamentarzystów Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Swoją decyzję tłumaczyli później rzekomą pomyłką oraz bałaganem przy głosowaniu.

Przeforsowane zmiany ograniczą możliwość delegowania pracowników do 12 miesięcy z możliwością wydłużenia tego czasu o kolejne 6 miesięcy na podstawie „uzasadnionej notyfikacji”, przedkładanej do akceptacji przez przedsiębiorcę właściwym przedstawicielom państwa przyjmującego. Po przekroczeniu tego okresu pracownik delegowany będzie objęty prawem pracy kraju przyjmującego. Dotychczasowe przepisy w tym zakresie określały, że pracownik delegowany powinien otrzymywać co najmniej minimalną pensję kraju przyjmującego. W konsekwencji wprowadzonych zmian polskie firmy, zwłaszcza transportowe, zostaną obciążone znacznymi kosztami pracy, których nie będą w stanie udźwignąć.

Należy również zaznaczyć, że uchwalona dyrektywa nie ma żadnego związku z zabezpieczeniem praw pracowniczych, zaś jej jedynym celem jest ochrona gospodarek bogatszych państw członkowskich przed bardziej konkurencyjnymi przedsiębiorstwami m.in. polskimi. Zdaniem ekspertów, takie działania mogą doprowadzić do upadku mikro i małych przedsiębiorstw posiadających dużą bazę pracowników delegowanych, co może przełożyć się na spadek konkurencyjności całej gospodarki Unii Europejskiej.

Tym bardziej może dziwić i oburzać poparcie tego typu rozwiązań przez znaczną część polskich europosłów PO, PSL oraz SLD. Wydaje się, że istnieją dwa wytłumaczenia takiego stanu rzeczy, jednak oba są równie kompromitujące dla polityków opozycji. Albo w/w eurodeputowani nie potrafili właściwie zagłosować w sprawie tak istotnej z punktu widzenia polskiej racji stanu, co miernie świadczy o ich profesjonalizmie, albo też było to działanie celowe, mające zaszkodzić Polsce oraz obecnemu rządowi. Przedstawiciele „totalnej opozycji” już niejednokrotnie udowadniali, że nie cofną się przed niczym, byleby móc w negatywnym świetle przedstawić na forum europejskim rząd Prawa i Sprawiedliwości. Czy wobec tego mamy do czynienia z kolejnym aktem skrajnie antypaństwowego działania?